3 grudnia, 2024 by admin 0 Comments

Wszystko jest w ruchu

Stwierdzenie „wszystko jest w ruchu” doskonale oddaje dynamikę rzeczywistości, w której żyjemy. Ta fundamentalna zasada odnosi się do wielu aspektów naszego istnienia, zarówno w sferze fizycznej, jak i metaforycznej, ukazując, że zmiana jest nieodłącznym elementem życia. Oto kilka kluczowych punktów, które rozwijają tę koncepcję:

1. Ruch w naturze: Przyroda jest pełna przykładów, które ilustrują nieustanny ruch i zmiany. Cykl pór roku, migracje ptaków, wzrost roślin – wszystkie te zjawiska ukazują, jak różnorodne formy życia ewoluują i adaptują się do zmieniających się warunków. Każda pora roku przynosi ze sobą nowe wyzwania i możliwości, co podkreśla, że w naturze nie ma miejsca na stagnację. Obserwując te procesy, możemy nauczyć się akceptować zmiany jako naturalny element życia.

2. Czas jako nieprzerwany ruch: Czas to kolejny wymiar, w którym wszystko jest w ruchu. Każda chwila, która mija, przynosi ze sobą nowe doświadczenia i zmiany. Nasze wspomnienia oddalają się w przeszłość, a przyszłość zbliża się z każdą sekundą. Ta ciągłość zmian sprawia, że każda chwila jest unikalna i niepowtarzalna. Zrozumienie tej dynamiki może skłonić nas do większej uważności w codziennym życiu oraz do doceniania wartości chwili obecnej.

3. Ruch w społeczeństwie: Społeczności, w których żyjemy, również doświadczają nieustannych zmian. Kultura, technologia, normy społeczne – wszystkie te elementy są w ciągłym ruchu, co wpływa na nasze życie i interakcje. Globalizacja, postęp technologiczny oraz zmiany polityczne kształtują nasze codzienne doświadczenia, tworząc nowe wyzwania, ale także możliwości.

4. Osobisty rozwój: Każdy z nas przechodzi przez proces osobistego rozwoju, który można opisać jako formę ruchu. Uczenie się, rozwijanie umiejętności, a także pokonywanie przeszkód i wyzwań to elementy, które kształtują naszą tożsamość. Każde doświadczenie, zarówno pozytywne, jak i negatywne, przyczynia się do naszej ewolucji jako jednostek. Ruch w tym przypadku nie odnosi się tylko do fizycznego przemieszczania się, ale także do zmiany w mentalności i emocjach.

5. Emocje i ich dynamika: Emocje również podlegają ciągłym zmianom. Nasze uczucia mogą się pojawiać i znikać w mgnieniu oka, prowadząc do różnorodnych reakcji i zachowań. Życie w zgodzie z tym, że emocje są w ruchu, pozwala nam lepiej je rozumieć i wyrażać. Zamiast tłumić swoje uczucia, możemy nauczyć się ich akceptacji i konstruktywnego wyrażania poprzez różne formy aktywności, takie jak sport czy sztuka, które mogą być doskonałym sposobem na uwolnienie nagromadzonej energii emocjonalnej.

6. Filozoficzne rozważania: W historii myśli filozoficznej wiele tradycji podkreśla, że zmiana jest jedyną stałą w życiu. Grecki filozof Heraklit głosił, że „wszystko płynie”, co odzwierciedla przekonanie, że nic nie jest trwałe, a wszystko podlega nieustannym przekształceniom. Ta zasada ma zastosowanie nie tylko do świata zewnętrznego, ale również do naszych przekonań, wartości i relacji. Uznanie tej prawdy może pomóc nam lepiej zrozumieć i zaakceptować naszą rzeczywistość.

7. Akceptacja ulotności chwili: Zrozumienie, że wszystko jest w ruchu, skłania nas do doceniania ulotności chwil. Każda chwila jest unikalna i niepowtarzalna, co podkreśla znaczenie życia tu i teraz. Uświadomienie sobie tej prawdy może prowadzić do większej wdzięczności za to, co mamy, oraz do otwartości na zmiany, które przynosi życie. Akceptacja tej dynamiki może wzbogacić nasze życie i uczynić je bardziej satysfakcjonującym.

Podsumowując, stwierdzenie, że „wszystko jest w ruchu”, w pełni odzwierciedla fundamentalny charakter naszego istnienia. Ruch i zmiana stanowią integralną część każdego aspektu życia, a ich akceptacja pozwala na głębsze zrozumienie siebie oraz otaczającego nas świata. Przyjmowanie tej dynamiki jako stałego elementu naszego doświadczenia umożliwia nam rozwijanie zdolności adaptacyjnych i świadome zarządzanie swoim życiem, co prowadzi do większej satysfakcji i spełnienia w codzienności.

Konrad Szymański

3 grudnia, 2024 by admin 0 Comments

Ruch i szamanizm to dwa różne, ale często współistniejące aspekty kultury i duchowości. 

Ruch, w kontekście duchowym, może odnosić się do różnorodnych tradycji i praktyk, które dążą do rozwoju osobistego, duchowego wzrostu i zrozumienia. Współczesne ruchy duchowe często łączą elementy różnych tradycji, a ich celem jest poszukiwanie sensu życia oraz harmonii z otaczającym światem.

Szamanizm, z drugiej strony, to jedna z najstarszych form duchowości, która opiera się na wierzeniach i praktykach związanych z komunikacją ze światem duchowym. Szamani pełnią rolę pośredników między ludźmi a duchami, a ich praktyki często obejmują rytuały, transy oraz użycie roślin leczniczych.

Wspólnym wątkiem między ruchem a szamanizmem jest poszukiwanie głębszego połączenia z naturą oraz duchowością. Wiele współczesnych ruchów duchowych czerpie inspirację z szamanizmu, łącząc tradycyjne praktyki z nowoczesnymi rozważaniami na temat zdrowia, harmonii i równowagi życiowej. 

Szamanizm wykorzystuje ruch na różne sposoby, które mają na celu wzmocnienie praktyk duchowych oraz połączenie z siłami natury i duchami. Oto kilka kluczowych aspektów, w jaki sposób ruch jest integrowany w szamanizmie:

1. Ruch w rytuałach: wiele szamańskich praktyk obejmuje rytualne tańce i ruchy, które mają na celu wprowadzenie uczestników w trans. Taniec może być formą medytacji, pozwalającą na połączenie z duchami, naturą oraz wewnętrznym ja. W wielu tradycjach obu Ameryk Tancerze/ Szamani tańczą nawet kilka dni bez jedzenia, picia i snu tak jak odbywa się w czasie Tańca księzyca. W taki sposób modlą się, szukają wizji i przebywają w odmiennych stanach świadomości.

2. Kreatywne wyrażanie energii: ruch pozwala szamanom i uczestnikom rytuałów na wyrażanie emocji, energii i intencji. Przez ruch można manifestować intencje uzdrowienia, oczyszczenia czy transformacji. 

3. Wizualizacja i medytacja w ruchu: niektóre tradycje szamańskie wykorzystują ruch jako formę medytacji, gdzie poruszanie się w określony sposób pomaga w wizualizacji i łączeniu się z duchowym światem. Poprzez powtarzalny ruch czy taniec szamani czy uczestnicy ceremonii wprowadzają się w trans czyli odmienny stan świadomości dzięki któremu mogą zaglądać do miejsc w sobie gdzie na co dzień nie mają dostępu.

4. Ruch natury: szamanizm często opiera się na obserwacji naturalnych cykli i ruchów w przyrodzie (np. zmiany pór roku, ruchy zwierząt). Szamani uczą się rozumieć, jak te ruchy wpływają na życie ludzi i jak można je wykorzystać do harmonizacji z otoczeniem. Często w rytuałach Szamani i uczestnicy ruszają się jak zwierzęta przywołując ich ducha i energię żeby wsparły ich w codziennym życiu.

5. Rytuały uzdrawiające: w wielu szamańskich tradycjach ruch jest integralną częścią rytuałów uzdrawiających, gdzie poprzez taniec lub inne formy ruchu można uwalniać zablokowaną energię i przywracać równowagę. 

Wszystkie te aspekty wskazują na to, jak ruch jest ważnym elementem szamanizmu, wspierającym duchowe praktyki oraz umożliwiającym głębsze połączenie z duchowym i naturalnym światem.

Ruch w rytuałach może mieć pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne uczestników na wiele sposobów. Oto kilka kluczowych aspektów, które warto rozważyć:

1. Redukcja stresu: ruch, szczególnie w formie tańca czy rytmicznych gestów, może pomóc w rozładowaniu napięcia i stresu. Aktywność fizyczna stymuluje wydzielanie endorfin, które poprawiają nastrój.

2. Zwiększenie świadomości ciała: uczestnictwo w rytuałach z ruchem może zwiększyć świadomość ciała i umysłu. To połączenie może prowadzić do lepszego zrozumienia własnych emocji i potrzeb.

3. Ekspresja emocji: ruch w rytuałach umożliwia uczestnikom wyrażanie emocji, które mogą być trudne do ujęcia w słowach. Taki proces może przynieść ulgę oraz pomóc w przetwarzaniu trudnych doświadczeń.

4. Poczucie wspólnoty: uczestnictwo w rytuałach, które angażują ruch, często odbywa się w grupie. To poczucie wspólnoty i przynależności może wzmacniać wsparcie społeczne, co jest kluczowe dla zdrowia psychicznego.

5. Medytacja w ruchu: ruch może być formą medytacji, która pozwala uczestnikom na skupienie się na chwili obecnej, co może przynieść spokój umysłu i ułatwić relaksację.

6. Transformacja i uzdrawianie: rytualny ruch może prowadzić do doświadczeń transformacyjnych, które pomagają w uzdrawianiu emocjonalnym i duchowym. Uczestnicy mogą odczuwać głębsze połączenie ze sobą i otaczającym światem.

Wszystkie te elementy wskazują, że ruch w rytuałach szamańskich lub innych duchowych praktykach może być skutecznym narzędziem wspierającym zdrowie psychiczne uczestników, wpływając na ich samopoczucie, emocje i ogólną jakość życia.

Konrad Szymanski

3 grudnia, 2024 by admin 0 Comments

Emotions=Energy in motion

Pojęcie “emocje = energia w ruchu” doskonale odzwierciedla złożoność i dynamizm, z jakimi emocje wpływają na nasze życie. Oto kilka kluczowych aspektów, które rozwijają ten temat:

1. Dynamiczna natura emocji: emocje są procesami, które nieustannie się zmieniają. Kiedy doświadczamy jakiegoś uczucia, generuje ono energię, która oddziałuje na nasze ciało, umysł i zachowanie. Ta energia jest aktywna i może prowadzić do różnych reakcji, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

2. Fizyczne manifestacje emocji: emocje mają swoje konkretne przejawy w ciele. Na przykład, gdy odczuwamy radość, nasze ciało może stać się bardziej żywe i energiczne, a jeśli doświadczamy smutku, możemy zauważyć, że nasza postura staje się bardziej zamknięta. Zrozumienie tych fizycznych reakcji jest kluczowe dla pełniejszego pojmowania, jak emocje wpływają na nasze codzienne życie.

3.Uwalnianie energii: angażowanie się w aktywność fizyczną jest skutecznym sposobem na uwolnienie nagromadzonej energii emocjonalnej. Ruch, czy to w formie tańca, biegania, czy ćwiczeń sztuk walki, pozwala na konstruktywne przekształcenie emocji, co może przynieść ulgę w stresie oraz poprawić nasze samopoczucie psychiczne.

4. Transformacja emocji: koncepcja “energii w ruchu” sugeruje, że emocje mogą być przekształcane. Na przykład, frustracja lub złość mogą być skierowane w stronę intensywnego treningu, co pozwala na konwersję tej potencjalnie destrukcyjnej energii w budującą energię. Takie podejście uczy nas, jak efektywnie zarządzać naszymi emocjami.

5. Połączenie umysłu i ciała: interakcja między emocjami a ruchem podkreśla znaczenie połączenia umysłu i ciała. Praktyki takie jak joga, tai chi czy mindfulness kładą duży nacisk na świadomość ciała oraz emocji, co sprzyja głębszemu zrozumieniu tego, jak te dwa obszary wzajemnie się przenikają.

6. Świadomość emocjonalna: postrzeganie emocji jako energii w ruchu sprzyja większej świadomości dotyczącej naszych uczuć. Zwracając uwagę na to, jak emocje przejawiają się w ciele, możemy lepiej identyfikować swoje stany emocjonalne oraz skuteczniej na nie reagować.

7. Uzdrawianie i integracja: zrozumienie emocji jako energii w ruchu może wspierać proces uzdrawiania. Pozwalając sobie na odczuwanie i wyrażanie emocji poprzez ruch, możemy integrować te doświadczenia w naszym życiu, co prowadzi do osobistego rozwoju oraz zwiększonej odporności emocjonalnej.

Podsumowując, postrzeganie emocji jako energii w ruchu uwypukla ich dynamiczny i transformacyjny charakter. Uznanie i wykorzystanie tej energii poprzez ruch oraz ekspresję fizyczną może znacząco poprawić nasze samopoczucie emocjonalne oraz ułatwić odnajdywanie równowagi w obliczu różnorodnych doświadczeń życiowych. 

Konrad Szymański 

2 grudnia, 2024 by admin 0 Comments

Ścieżka

Jak długo potrwa zanim się nauczę ? Ile czasu potrzebuję by pracować sprawnie ? Ile czasu zajmuje wypracowanie własnego stylu ? Jakimi sposobami mogę podnieść kompetencje potrzebne by robić bardziej zaawansowane prace?

Podobno dobry trener na większość pytań odpowie „to zależy”… W wypadku tych pytań też bym tak odpowiedział.

Zależy od tego co chcesz robić z kim (jakimi grupami ) i w jakim celu? Poniżej opiszę  jedną ze ścieżek rozwoju trenera.

Na początek.  Prowadzenie szkoleń z tematyki  bardziej twardej, takich jak np. wiedza o produkcie,  procedur firmowych,  przepisów to stosunkowo szybka ścieżka do pracy z grupami. Zwykle zleceniodawca dostarcza wytyczne do pracy bądź gotowy scenariusz. Zwykle możliwość ta jest dostępna w większych organizacjach. W zestawie jest czas na przygotowanie i osoba wspierająca a także inni już prowadzący tego typu prace grupowe, do których można się zwrócić z pytaniem. Do przeskoczenia jest opanowanie materiału i tremy przed wystąpieniem. Uważam, że to dobry sposób na wystartowanie na ścieżce trenerskiej. To start o dość ograniczonej przestrzeni kreatywnej,  rzadziej dający możliwość rozwijania się dłużej. Jednak warto rozważać podjęcie go, ponieważ oparcie w innych oraz comiesięczne wynagrodzenia na początku tej drogi jest … ważne. Z doświadczenia i relacji innych osób wiem, że grupy uczestniczące w szkoleniach tego typu dają solidnie poczuć na czym ta praca polega (jeśli ktoś chce obserwować  siebie i reakcje grup na swoje prowadzenie). Można też nawet w ramach narzucanych przez zleceniodawców poszerzać swoje kompetencje i  realizować zadania z użyciem swoich własnych rozwiązań.

Szkolenia z kompetencji miękkich/społecznych w ramach organizacji lub na zlecenie podlegają nieco podobnym regułom o ile pracujesz wewnątrz organizacji.  Nazwałbym je już jednak bardziej warsztatami, o tyle o ile przekroczysz granicę pracy angażującej grupę, używając jej energii. Takie szkolenia z tematów jak przywództwo, sprzedaż, obsługa klienta, negocjacje itp. mogą być świetną okazją do pogłębiania swoich umiejętności. Odmiennie od opisanych w akapicie powyżej,  praca dotyczy tego co ludzie mają robić w relacji z innymi ludźmi a więc dotyczy człowieka i relacji. Pomijając próby potraktowania tych tematów wykładowo (itp.) wymagają one po prostu technik aktywizujących uczestnika, różnicowania narzędzi, poszukiwania wiedzy i refleksji u uczestników wśród ich doświadczeń.  Pojawiają się tu bardziej złożone, nie dające się przewidzieć scenariuszem sytuacje pełne złożoności wynikających z emocji, mechanizmów obronnych, kształtującej się kompetencji  uczestników. Wymagają one więcej doświadczenia i umiejętności radzenia sobie z zjawiskami procesowymi, przekuwania zaskakujących, niekiedy trudnych i złożonych  sytuacji grupowych na wartość w uczeniu się grupy. Nabranie biegłości na tym poziomie może zabrać kilka lat. Wartością jest jednak przygotowanie do głębszej pracy, prowadzenia warsztatów i treningów rozwojowych.

Warsztaty i treningi rozwojowe nastawione na wzrost świadomości jednostki w kontekście tematu warsztatu są najbardziej wymagającymi od osoby nimi kierującej. Oczywiście jest wielu prowadzących, którzy sięgają po nie od razu, bez dłuższego przygotowania i ścieżki rozwoju trenerskiego. Wydaje mi się jednak, że powaga takich warsztatów – uczestnicy wnoszą tu swoje życiowe sprawy, wchodzą z otwartością, która jest warunkiem zrobienia kroku w rozwoju, wymaga od prowadzącego gotowości do skutecznego przeprowadzenia uczestników na inny  brzeg tego co jest otwierane.  Spotkania te obfitują w  trudne do przewidzenia zwroty, głębokie potrzeby wymagające doświadczenia prowadzącego w wielu kontekstach i sposobach pracy z drugim człowiekiem. Potrzebne są tam umiejętności zarówno prowadzenia grupy jak i pracy z jednostką,  posługiwanie się technikami coachingowymi, terapeutycznymi a przede wszystkim zaufanie do siebie  i pokora wobec tego co wymyka się możliwościom prowadzącego, sytuacji, tematowi czy umowie grupowej. To co wygląda w rękach osób posiadających taką kompetencję na lekkie, łatwe, pewne i proste jest wynikiem lat pracy i po zajęciu miejsca prowadzącego okazuje się wyzwaniem… A ścieżka może nagle okazać się bardziej wymagająca niż chwilę wcześniej.

Wartym uwagi pomysłem jest  uczenie się poprzez asystę w warsztatach prowadzonych przez bardziej zaawansowane osoby. Obserwacja pracy innych w odróżnieniu od uczestnictwa w ich warsztatach pozwala skupiać się na prowadzącym i jego wynikach pracy, reakcjach grupy, narzędziach, komunikacji, stylu i granicach pracy. Niekiedy asysta stwarza szansę na głębszą wspólną z prowadzącym analizę tego co się dzieje w grupie i poznawanie perspektywy wzbogacającej asystenta.

Rozważania o ścieżce otwierają rozważania o tym czym są warsztaty, na czym polega ich prowadzenie, co to znaczy umieć je prowadzić, co trzeba zrobić by się do tego przygotować…?  Gdzie są granice warsztatu/treningu a gdzie początki terapii… czego wymaga taki a czego taki sposób pracy.

I być może możesz prowadzić od razu najbardziej skomplikowane procesy, rozważ tylko ile to będzie Cię kosztować i jakie będą rezultaty, a także jak długo dasz radę .

Znam wiele osób które szły tą ścieżką i wiele osób które miały swoją, pomijając któryś z opisanych sposobów rozwoju zawodowego lub mając inne. Każdy ma swoją ścieżkę, a co za tym idzie wynikające z niej ograniczenia i szanse.  Każda ścieżka wspiera jakiś styl pracy, oswaja z jakimiś grupami i tematami.

Osobiście jestem zwolennikiem powolnej ścieżki uczenia się w zawodzie trenera (coacha grupowego, przewodnika, trzymającego kręgi itp.). Praca ta jest bowiem tyleż obdarowująca i ucząca co wyczerpująca i obciążająca. Warto więc dawkować sobie i odbiorcom nasz rozwój zawodowy, przeplatać go antyrozwojem J, czyli np. uczeniem się nic nie robienia, przeplatać robieniem jakiś czas tego samego i zadowalaniem się głęboką specjalizacją.

Idź swoją ścieżką. To wszystko. Może… nie biegnij nią.

30 listopada, 2024 by admin 0 Comments

O trzymaniu grupy

Co to znaczy trzymać grupę? Trzymać pole, trzymać krąg. Po czym poznać, że ktoś trzyma, że grupa jest trzymana…  Z czym kojarzysz trzymanie? Jakie są sposoby trzymania? Czy trzymanie to słowo z mistycznego świata i tylko uduchowione osoby mogą to robić? Czy może chodzi o trzymanie w znaczeniu bliższym zarządzaniu?  A może każde z powyższych ? Czy trzymać by utrzymać, czy można puścić?

Kiedy pytam sam siebie, wydaje mi się, że to trzymanie to prowadzenie. A jak prowadzenie to ci, którzy trzymają, prowadzą. Grupę prowadzą. Jak prowadzą to do jakiegoś celu i jakimiś metodami. A to z kolei zbliża się do prowadzenia warsztatu. A to ostatnie, wiadomo, udaje się jeśli… (cały ten blog i szkoła jest o tym).

Czym więc różni się trzymanie od prowadzenia? Znam się na prowadzeniu, jednocześnie dostawałem nie raz feedback, że dobrze mi idzie trzymanie. Wnioskuję, że wrażenie feedbackodawcy bierze się z tego jak czuje się trzymany/a przeze mnie w grupie i z porównania z innymi trzymającymi.

Wchodzę w to pytanie i mam intuicję, że trzymanie jest intuicyjne, oparte na mocy osobistej, mocy charakteru, sile wewnętrznej, pewnie związanej z wiedzą, doświadczeniem, pozycją społeczną. I w tym sensie może nie mieć wiele wspólnego z prowadzeniem rozumianym jako działanie zmierzające do osiągania celów, ustanowienia konkretnej jakości, kształtu, atmosfery, sposobu pracy, zaangażowania, dynamiki, opartym na wiedzy o specyfice prowadzenia grup, pracy z dorosłymi, narzędziach itp. pochodzących ze źródeł i badań akademickich i doświadczenia trenerskiego w prowadzeniu grup.

Myślę jednak, lata mojej pracy z grupami krzyczą z tyłu, że trzymać można posługując się wiedzą i metodami prowadzącego.

Podobnie układa mi się „algorytm” w drugą stronę. Prowadzić można w oparciu o wiedzę i nabyte umiejętności do jakiegoś celu jakimiś metodami,  ale dodając  trzymanie ( wewnętrzne zaangażowanie wyrastające z wewnętrznej mocy/siłye, odwagi, transparentności, zasadach, wartościach, pozycji, wiedzy, doświadczeniu) i może to dawać wspaniałą synergię dowolnej formy pracy grupowej.

Niestety obserwuję jak mało zadeklarowanych trzymających pojawia się w grupach szkolących się w prowadzeniu, które to grupy prowadzę. I tu, to co mnie sprowadza tym tekstem. Otóż wydaje mi się, że trzymanie miałoby być mistycznym jakoś zjawiskiem, które przypisać należy Trzymającym. I że jak ktoś chce trzymać to już wystarczy, staje się tym, trzyma. Podczas gdy jak ktoś chce szkolić, trenować, prowadzić to musi się tego uczyć. Jeśli się nie mylę, to jeszcze bardziej wydaje mi się zajmujące zjawisko.

Grupy, kręgi, (mówię o małych) są niestety takie same. Niezależnie od środowiska, tematu, podniosłości, uduchowienia, twardości, uziemienia, celowości, korporacyjności, młodości, starości, płci … Takie same – w aspekcie tego do czego prowadzący/trzymający dobrze, żeby był przygotowany. Nie dlatego przygotowany, że to konieczne według jakiegoś standardu, tylko dlatego, że może więcej osiągnąć w tym co robi i dla tych co dla nich ma być. I dłużej może to robić bo się nie wypali. Bo niestety grupy spalają (uproszczenie dla potrzeb tekstu) jeśli nie dysponujesz zdolnością do radzenia sobie ze zjawiskami w nich zachodzącymi. A te zjawiska są „takie same”. Powtarzalne, podobne, inaczej wyglądają na zewnątrz i w szczegółach ale mają zbliżone procesy w tle. Dlatego warto zyskać przygotowanie. Do trzymania i do prowadzenia.

Tekst powstaje wobec spotkań z osobami, które mówią do mnie – wiedza sama przychodzi, po prostu wiem co mam robić, wiem jak prowadzić grupę, nie potrzebuję niczego poza kontaktem ze sobą  ( Bogiem, polem, itp.) Jak to słyszę to się boję. Bo widzę kogoś z dobrą intencją, pięknym zamiarem w świecie, słyszę pomiędzy zdaniami rodzące się trudności i chciałbym powiedzieć zadbaj o siebie, zachowaj swoją moc na dłużej, rób coś, by móc to robić dłużej i sam też zyskiwać i rosnąć.  Wartością są bowiem są (moim zdaniem) trzymający/prowadzący, którzy pozostają. O których coraz większa rzesza ludzi wie, po co, się do nich udać i że można na nich liczyć, że można polecać ich komuś bliskiemu. Szkoda zacząć pięknie i przestać. Pięknie by to robić i wzrastać dla siebie i świata.

Holistyczna Szkoła Trenerów jest projektem edukacyjno rozwojowym, przeznaczonym dla prowadzących i trzymających. Po prostu przygotowujemy do prowadzenia i trzymania grup dłużej niż chwilę. HST jest po to by Ci, którzy chcą wspierać wzrastanie wiedzieli ile siebie dać by trwać w tym ważnym dziele i sami wzrastać.

22 listopada, 2024 by admin 0 Comments

Wojownik

Okazuje się, że według tradycji wschodnich  wojownik nie jest tym kim wydaje się być tradycji zachodu. Wojownik tam to ktoś, kto podjął świadomą decyzję stania za wybranymi wartościami. Ktoś, kto nie używa przemocy, nie uznaje dominacji, trzyma się z dala od wojny, unika konfliktów dla osiągania korzyści czy przewagi. Umiejętności sztuki walki Wojownika służą unikaniu walki, a w toku treningu rozwija się silna świadoma, współczująca postawa. Wojownik to raczej ktoś, kto podejmuje walkę-pracę w słusznej sprawie. To ktoś kto walczy nie bronią ale świadomością w tym sensie, że bardzo głęboko rozumie kiedy w ostateczności może użyć broni, a w których, wszystkich innych, wypadkach nie użyje jej. Zachowuje czujną świadomość. Sięga po broń tylko kiedy zagrożone atakiem są wartości, bliscy, życie, niewinność, dom, ziemia. To ktoś, kogo możemy na co dzień nie zauważyć przez jego skromność, za to zauważymy jego adekwatną reakcję w sytuacji zagrożenia niesprawiedliwością, krzywdą, nieuczciwością, bezprawiem, arogancją, nieuważnością, dominacją dla samej dominacji. To ktoś na ścieżce, na służbie sobie i światu. Być może ścieżce rozwoju, być może duchowej. Ktoś kto oddał się mocniej niż większość głębszemu widzeniu siebie i świata.

Wydaje się więc, że w dzisiejszym czasie to wyjątkowo potrzebny ktoś. Nie ze względu na wojnę, choć też. Raczej ze względu na zamieszanie. Ze względu na to jak pogmatwane, niejasne, sprzeczne, zafałszowane  bywają dziś  sygnały jakie daje nam świat o tym jak żyć. Jak daleko ludzie odeszli od rozumienia siebie samych,od podążania za własnym wnętrzem, może duchem, czuciem, na rzecz nowości przemysłu odzieżowego, filmowego, samochodowego, komputerowego itd. Jak wciągamy się w posiadanie tego co niepotrzebne w istocie, za to osiągalne dziś, i budujące jakiś niby status, przejmuje kierowanie codziennością. Wojownik czyli ktoś potrzebny w czasach kiedy zewsząd nadchodzą odciągające nas bodźce i najłatwiej by się było ukryć w czymś szybkim i niewymagającym.

Wydaje się więc potrzebny taki ktoś, bo może zna dyscyplinę, sztukę, technikę, która pomoże się zatrzymać. Może przeszedł drogę, nie dał się z niej zachęcić do skoku w bok po szybką przyjemność. Może udało mu się przytrzymać dłużej siebie, swoich zamiarów, mądrości wewnętrznej. Może dokądś doszedł będąc sobą, spójnie, bez rezygnacji z siebie. Może umie zobaczyć jak wrócić mają ci, co chcą a nie wiedzą jak. Może jest potrzebny ze swoim treningiem tym, którzy chcą przeciąć trakcję by pociąg się wreszcie zatrzymał. Bo szalony kierujący pociągiem odmawia użycia hamulca.

Może więc ma to sens by dziś zaczerpnąć od starożytnych wojowników. Zachowując swoją codzienną pracę z grupami stanąć w miejscu kogoś, kto dzieli się tym na co ma umowę i ale i tym czego ludzie szukają.  Bo trochę tak na nas patrzą pytająco.  Mówią: szukamy tej ścieżki, dyscypliny, techniki, treningu. Nie wiemy jak to zrobić. Choć w głębi coś mówi, że wiemy więcej niż nam się wydaje. Każdy potrzebuje innego treningu, z innego miejsca startuje i inne ma wyposażenie na stanie. Jest wyzwanie, stanąć koło nich, dla nich. Jest się czego obawiać, i słusznie. Jest się przed czym cofać. A może nie.

Jedną z cech wojownika jest nieustraszoność. Wydawało by się odrzucenie strachu, pozbycie się go, eliminacja, jak na wojownika przystało. Wielu chciałoby być nieustraszonymi, mieć tę wolność by się zmierzyć z wyzwaniami codzienności. Wolność od strachu jest jednak trudna do uzyskania, ponieważ wojowanie o nią jest  ze sobą. Do zrobienia jest walka z tym, kto unika strachu, ujawnienie go, poznanie, a do osiągnięcia jest jego włączenie w obieg życia. Poznanie jego przekazu, zaprzyjaźnienie się, może i polubienie jako przyjaciela wskazującego drogę. Słowem przeżycie strachu z nim.  Spotkanie, zmierzenie się, poznanie i włączenie. Takie zadanie wojownika. Luz. 🙂 Boisz się? Ja też. Chodźmy na spotkanie z nim i strachem.

Kiedy więc nie wiesz co robić poczuj strach. Powiedz sobie o nim a może powiedz grupie. Ten akt odwagi wewnętrznej i uzewnętrznionej może budować twoją moc w oczach twoich i kręgu. To droga wojownika. Kiedy ktoś atakuje Cię w niewiedzy, w strachu pomóż mu samemu to zauważyć. Kiedy ktoś wskazuje Ci błąd i ma rację przyznaj się zyskasz szacunek, kiedy nie ma racji broń się do końca, zyskasz poważanie i pokażesz jak stać za sobą. Prawdopodobnie zyskasz też wdzięczność za to wszystko, bo po to również ludzie przychodzą na kręgi i warsztaty.

Stoisz za czymś? Jesteś wojownikiem ?

20 listopada, 2024 by admin 0 Comments

O nietrwałości

Nietrwałość, aspekt życia warty rozważania. Buddyści zauważają, że dopiero jego głębokie zrozumienie umożliwia rozwój. Że dostrzeganie nietrwałości jest ważnym motywatorem rozwoju. Mamy mało czasu, wszystko w otoczeniu zmienia się, rozpada, przechodzi w inne, nie ma sensu opierać się na czymkolwiek wierząc, że to w istocie istnieje. Dotyczy to również nas, tych którzy (ciągle) rozważają. Istotne jest wobec nietrwałości  dotarcie do istoty siebie samego i przyjęcie jej jako źródła sensu.

Kiedy patrzę na grupę i siebie w niej, obserwuję tę nietrwałość. Każde zjawisko trwa chwilę i przechodzi w drugie, inne, następne. Zmieniają się twarze, mimika, grymasy, spojrzenia, wyrazy, obrazy, goszczą na nich wciąż inne osoby mimo, że to ta sama twarz. Zmieniają się głosy, od milczenia przez pomruki, półsłówka, zdania, dłuższe wypowiedzi, wejście w dialog, więcej kontaktu, otwartość, różnicę zdań, konfliktowanie się, sprzeciwy, bunty, porozumiewawcze wypowiedzi, zaciekawienie, znów milczenie, pełne napięcia pytania, odmowy, rezygnacje, fochy, nieodgadnione zmiany frontu, pozostawanie przy sobie z uporem, szukanie komityw, zagadywanie, zmienianie tematu, odwracanie kota ogonem, obśmiewanie, żartowanie, narzucanie zdania, groźby, zawoalowane manipulacje, ucieczki w wygodne wątki, wyrażanie potrzeb, uznanie dla wartości, dostrzeganie sensu, przyjmowanie treści, akceptacja inności, odbieranie wsparcia, dawanie uznania, przybliżanie się, proszenie o więcej, rozważanie przekazu, zapraszanie innych do brania… Zmieniają się postawy ciała, napięte, sztywne, nieruchome, silne, wyprostowane, zmieniające się, niespokojne, zamknięte, zwinięte, opatulone, zaciśnięte, demonstrujące, szukające oparcia, oparte, poruszające się, zmienne, poszukujące czegoś, wibrujące, przytulone, otwierające się, ruchliwe, otwarte, lekkie, wiercące się, poruszone, rozluźnione, odzwierciedlające/ukrywające  wnętrze osoby, wychodzące do przodu do kontaktu, chcące być bliżej, dalej… Zmieniające się relacje, podobni, bliscy, przyjaciele, zafascynowani, zaciekawieni, zdystansowani, oddaleni, dalecy, nieprzyjaźni, wrodzy, niechętni, wyczekujący, roszczeniowi, akceptujący się z trudem, w przymusie kontaktu, rozluźnieni, uznający się w różnicach, wolni od ocen, swobodnie wymieniający się, puszczeni w lekkości, …

Falowanie, przechodzenie jednego w drugie, nic nie jest trwałe bo proces wciąż unosi i przemienia nas w co innego. Jednostkę, grupę, prowadzącego, całość, pole. Zmienność, nietrwałość, nowe, wzrost, rozpad.

Jak radzić sobie w tym procesie tak niepewnym, nieoczywistym, nieprzewidywalnym, kreatywnym i destruktywnym,  jednocześnie zachowując realizację zadania (pozostając w roli)?

Podobnie jak w życiu, w grupie wzrost jest istotą (życia/grupy).  Przeciwności kierują nas/życie/energię/grupę w różne strony, zmieniają aspekty nas, tworzą iluzje pewności, oparcia, wiedzenia i burzą je. Taniec przeciwieństw. Stanie za swoim wewnętrznym poczuciem kierunku, głębokim, może duchowym poczuciem: „Tam idę teraz, działam, zgadzanie się na zmienność, odbieranie lekcji pomimo przeciwności” wydaje się być odpowiedzią na tę zmienność i nietrwałość.

Wydaje się więc, że w grupie, sposobem na radzenie sobie z zmiennością  jest zmienność i nietrwałość prowadzącego osadzona na kontakcie z jego głęboką samoświadomością. Puszczenie każdej części tego z czym jako cele, zamiary, konieczności, potrzeby przyszedłem jako prowadzący. Zmiennokształtność. Reagowanie, dostosowywanie się. Ale nie reaktywność i uległość, nie przymilanie się, nie rezygnowanie. Nie mam na myśli totalnego porzucenia celów i zadań prowadzącego. Mam na myśli przemianę wewnątrz. Odejście od usztywnionej celowości, mając na względzie to, że moje usztywnienie na celach będzie zatrzymywać ten naturalny proces falowania, a co za tym idzie będzie dla procesu barierą, oporem, na co on naturalnie odpowie naporem. Jeśli puszczę falę zmiany przed sobą,  tam gdzie fala chce podążać, zawsze mogę zaprosić jej twórców do oglądania pokonanej na tej fali drogi i przymierzania wyniku do celu z jakim tu przyszli. Nie wiem czy mi się uda. Nie wiem czy to na pewno pozwoli odkrywać więcej, uczyć się (choć z reguły tak). Po prostu robię swoje, łagodnie pamiętając po co jestem. Na tym co się pojawia również uczę się tego co zmienne, nietrwałe, niepewne, ono uczy mnie, wytrwałości i nie przywiązywania się do chwilowego swojego obrazu. To co widzę teraz nie jest tym co było przed chwilą. A jednak ja/on/ona to ta sama osoba w innym swoim aspekcie, z inną twarzą, postawą, głosem, mimiką, po kolejnym kroku w swojej ewolucji. Pozostaje mi więc gdzieś w głębi siebie pozostawać w kontakcie z moją rolą, z celem jaki tu przyświeca, wyższym sensem tego co robimy, podążać, porzucać tymczasowe wizje tego co jest,  dbając o możliwie najlepszy wynik dla wszystkich i dla każdego.

Całe moje doświadczenie z pracy z grupami wskazuje na to, że ten model pracy działa. Powyższe jest jednak tylko najgłębszą warstwą, mówiąc językiem komputerów silnikiem gry. Na ten silnik można nakładać przeróżne światy, tekstury, postacie, lokacje.

12 listopada, 2024 by admin 0 Comments

Rola. Frajda, wyzwolenie, feedback, zderzenie?

Niejeden raz warsztaty twórczości i  improwizacji przyniosły mnie i uczestnikom zaskakujący materiał do przemyśleń. Nie po raz pierwszy mieliśmy okazję powrotu do dziecinnej radości, zabawy, frajdy, wysokiej energii w podążaniu za dzikimi pomysłami w grach i zabawach improwizacyjnych. Kolorowe stroje, zwariowane gry, świetne nastroje, salwy śmiechu, tumult i śmiech…  Warsztaty impro pokazały jak wiele w nas drzemie ukrytych talentów twórczych, aktorskich, i jak blisko jest od lęku przed korzystaniem z nich do wyzwolenia tych energii i płynięcia na ich energii  w nieznane. Pomiędzy ćwiczeniami (grami improwizacyjnymi) zastanawialiśmy się skąd brać śmiałość, energię, co sprawia, że raz idzie lepiej a raz gorzej, dzięki czemu się śmiejemy i przez co granie się zatrzymuje. Nie obyło się od twórczego milczenia, nie obyło się też bez twórczych sporów i wymian. Na koniec spotkania byliśmy  w bardzo refleksyjnym  nastroju. Najwięcej uwagi przyciągała koncepcja Tak I… . Jest to jeden z filarów improwizacji.

„Przyjmowanie propozycji”, bycie na tak, czyli traktowanie wszystkiego (słowa, gestu, ubioru, niedopowiedzenia, błędu, głosu, milczenia drugiej osoby) jako możliwości wydarzenia się czegoś przyjaznego, wnoszącego, bezpiecznego, dającego radość. Ufanie temu co przychodzi i rozpoznawanie go w własnej przestrzeni wewnętrznej, odpowiadanie spontanicznie, odruchowo, „spoza głowy” (bez myślenia), dzielenie się sobą, wychodzenie naprzeciw drugiemu graczowi. Bycie na Tak I… , z pozoru banalnie proste okazało się największym wyzwaniem i  odkryciem warsztatu.

Okazało się filozofią pozwalającą przyjąć a także wnieść do świata o wiele więcej możliwości niż bycie w odruchowym nastawieniu do obrony swoich poglądów, praw, status Quo. Pokazało się  jako droga do wyjścia poza to co znane, bycia w bliższych relacjach ze sobą i z osobą z którą gramy (impro) i żyjemy (życie). Bo Warsztat Impro jest warsztatem o życiu. O całych nas. Aleksander Lowen w jednej ze swoich książek napisał, że sensem życia jest przeżywanie radości. Warsztat Impro jest możliwością przeżywania spontanicznej radości tworzenia, oderwania się od rzeczywistości znanego. Wielu jego uczestników bierze sobie tę okazję, bawi się nią, odkrywa siebie w nowych rolach, odsłonach, przymierza się do śmiesznych problemów, które stawiają zadania impro. Innym osobom te same zadania sprawiają trudność. I może spodziewać by się można, by tak ją nazwać,  jest to trudność z wystąpieniem publicznym, stres związany z pokazaniem się, oceną itd… Bywa. Bywa i tak, że tym co trzyma nas wewnątrz są wyuczone postawy. „Bądź poważny, nie wypada się tak wydurniać, to zbyt śmiałe przebranie, dorośli nie zachowują się jak dzieci”. Przekonania te i im podobne odzywają się z głębi naszej psychiki.

Części nas, te które wokół tych przekonań są skupione kulą się, zmniejszają, złoszczą, protestują, kłócą się, umniejszają sensu zabawie, graniu,  grupowym śmiechom, przebierankom i rolom.  Ta dorosła, świadoma osoba, która bierze udział w warsztacie i chciałaby powrócić do swego radosnego źródła, poznać lepiej swoje roześmiane dziecko ma kłopot. Ta wewnętrzna dyskusja figur reprezentujących przekonania jest trudna. Rodzi  prawdziwe emocje.

Obciąża osobę, grupę, prowadzącego warsztat.  Utrudnia przejście tej drogi którą wybieramy by dziś przejść. Uniemożliwia przeżycie frajdy w całości, tak pięknie jak mielibyśmy nadzieję. Kreatywność, zwłaszcza ta w działaniu, improwizacji aktorskiej jest obciążona wieloma ryzykami. Ocena, przeszłość, nakazy, zakazy, uwolnienie, odnalezienie talentu lub braku talentu. Improwizowanie to sztuka dla każdego, ale może nie dla każdego od razu. Na szczęście w grupie jest sporo zaufania, otwartości, gotowości na wsparcie. Uznajemy więc potrzeby naszych buntujących się części. Tłumaczymy, wyjaśniamy, przytulamy, zapraszamy, przeganiamy krytyków, obśmiewamy kompleksy. Pokazujemy palce i inne części ciała by dać sobie wolność na jakiś czas od tego co przeszkadza. Przebieramy się. Stajemy się kimś innym.

Robimy przerwy, zdjęcia, czerpiemy z ruchu, świeżego powietrza. Pojawiają się łzy wzruszenia, głębokie refleksje, odkrycia, więcej akceptacji siebie i otwartości na zmianę. Porzucamy mity o łatwości i o trudności tworzenia. Urealniamy się w drodze do siebie. Jakże wielkim wyzwaniem jest bawić się dziś. Jak dużo zasypaliśmy siebie by osiągać powagę, a dzięki niej realizować dorosłe cele. Jak sięgać do źródła pierwotnej radości, jak rozbudzać nasze wewnętrzne dzieci, które przecież tak nas proszą o tę frajdę? Rozmawiać J. Improwizować. Pozwalać.

Autor: Bartosz Płazak

7 listopada, 2024 by admin 0 Comments

Czy trening interpersonalny to przeżytek?

Czy trening interpersonalny to przeżytek? Czy trening nie jest za mocny na te czasy? Może nie trzeba przeżywać tych wszystkich emocji, żeby się czegoś nauczyć o sobie?  Czy trening naprawdę przydaje się, czy nie można powiedzieć ludziom po prostu tego co jest jego treścią zamiast siedzieć te kilka dni na odludziu? Czy trening nie jest nudny, ileż można?

Fascynują mnie te tezy w tych pytaniach. Słyszę je od osób, które nigdy na nim nie były, również od tych mających za sobą nieudany trening,  i to się zdarza, albo, od osób, które miały do czynienia z quazi treningiem czyli np. trzy dniowymi zajęciami, z powrotem do domu na noc, bez głębszej pracy rozwiązującej napięcia. Słyszę je od osób, które wyraźnie stoją przed progiem używania większej części siebie w pracy i życiu, słyszę je też od utytułowanych coachów, trenerów, terapeutów, słyszałem je na wykładach renomowanych nauczycieli metody. Niezmiennie fascynuje mnie nadzieja na posiadanie czegoś po co się nie sięgnęło i nie przeżyło, zaklęta w strachu przebranym za możliwość.

Uczestniczyłem jako prowadzący lub współprowadzący, dotąd w około 40 treningach. Były intensywne, pełne przeżyć, głębsze i płytsze zależnie od możliwości i gotowości uczestników, były bezpieczne a wspomnienia z ich przebiegu wracają do dziś w spotkaniach z osobami, które w nich uczestniczyły.

Czym dłużej prowadzę treningi, pracę warsztatową, pracę indywidualną, im dłużej spotykam się z ludźmi w biznesie, codziennej pracy tym bardziej widzę jak trudno jest osobom sięgać do swojej całości. Jak bardzo lęk przed okazaniem siebie w stanie innym niż ten najczęściej używany, znany, chciany, akceptowany, blokuje pełnię i kreuje maskę.

System, w którym żyjemy w obecnych czasach skutecznie oducza jego mieszkańców bycia w pełni. Przyspiesza życie, dyktuje akceptowalne zachowania, kreuje krępujące normy pod pozorem ułatwiania życia, wolności i bezpieczeństwa. Nakazuje spolegliwość i dostosowanie. Wynosi na piedestał umysł, logikę, poprawność. Od przedszkola do emerytury. Sprzeciw, zdziwienie, pytanie, złość, inne zdanie, odrębność, kreatywność, są trudne z wyjątkiem tych politycznie wspieranych, czytaj po coś potrzebnych. Ktoś będący bliżej całości z pewnością coś zakwestionuje, zburzy, zmieni, oddali się, a to może utrudnić osiąganie tego co ma być osiągane. Czym więcej tak żyjemy tym więcej tak żyjemy.

Staranie. Uczymy się bycia jakimiś by coś mogło być tak jak ma być. Uczeń po stopnie, student po dyplom, pracownik po premię, kredytobiorca po mieszkanie i spokojną spłatę, małżonek po miłość, pracodawca po wynik, nauczyciel po akceptację uczniów, polityk po pieniądze lobbystów, artysta po publiczność i chwałę. Prawidłowości, algorytmy dla umysłu. Jak to osiągnąć. Staramy się robić to co w tych czasach staje się normą, jest treścią algorytmu, płacąc kontaktem z głębszym sensem roli, czasu, etapu życia, Ja.

Sięganie do siebie, swoich wartości, swojej głębokiej świadomości, swojego wewnętrznego wiedzenia, czucia i emocji staje się passe. Jest mocne i  wymagające, kiedy ktoś już jest z tego miejsca. Trudniej je pominąć, trudniej zamknąć, ma więcej energii niż argumentacja umysłu. Bycie z naturalnej całości, mam wrażenie, dziś staje się coraz większą rzadkością. Naturalna, płynąca z wewnątrz, czująca, żywa obecność wycofuje się wobec narastającej większości poprawności. Koszt? Cierpienie wewnętrzne. Oddalanie się od wewnętrznej istoty siebie daleko aż  do zapomnienia. Społeczności po cichu znoszące udrękę pracy i życia tak jak ma być. Osoby zmęczone i nie umiejące przekroczyć progu powrotu do siebie spod dyktatu przykazań społecznych jak żyć, pracować, po co się jest.

Kiedy siadasz w kręgu na treningu interpersonalnym  w bezpiecznych warunkach, wśród sobie podobnych poszukiwaczy, opierasz się na zasadach i masz przy sobie przewodnika możesz wracać. Czym dalej odszedłeś tym twoje emocje mogą być większe, przeżywanie ich mocniej nacechowane lękiem. Silniejsza ekspresja tego co nagromadzone może chcieć się wydarzyć a to trud do przejścia, przygoda do przyjęcia, surwiwal w wewnętrzną dzikość. Wracanie do domu kiedy się w nim dawno nie było jest wyzwaniem, nagroda jednak za samo dotarcie i zrozumienie oddalenia/oddzielenia jest bezcenna. We wspólnocie kręgu podobnych szczególna.

Trening interpersonalny nie obiecuje oświecenia, lekkości ani łatwego życia zaraz po.  Nie bardzo też uczy konkretnie uchwytnych technik choć trochę tak. Trening na pewno nie jest atrakcyjnym wystąpieniem mówcy, pełnym ciekawych teorii, błyskotliwych naukowych doniesień szkoleniem. To spotkanie ze sobą w dostępnej dla Ciebie pełni i prawdzie, wspierane przez krąg podobnych do Ciebie wędrowców do człowieczej głębi. To krąg pierwotnej prostoty przeżyć, piękny i doniosły bo pełen powrotu do źródła, serca i duszy.

2 listopada, 2024 by admin 0 Comments

O feedbacku.

Narzędzie. Technika. Słowa. Na pierwszy rzut oka.  Postawa, świadomość, obecność. Patrząc trochę głębiej. Relacja, wpływ, uczenie, sposób bycia i wiele innych jeszcze określeń można by użyć. 

Informacja zwrotna często traktowana jest jak narzędzie. W ten sposób patrzą na nią liderzy, trenerzy, członkowie zespołów, ludzie mający chęć używać jej w codzienności. Uczymy się doboru słów,  schematów, dobierania narzędzia do sytuacji. Głowa zatem operuje narzędziem, z głowy jest to działanie, głową odbierając informację zwrotną wszystko będzie super na pierwszy rzut oka. Do głowy jest ta komunikacja.  Może stąd pewna rezerwa części osób (trenerów, liderów, osób w zespołach czy grupach, ludzi żyjących w swojej codzienności po prostu).  Może być ciężko ją przyjmować, jeśli się nie czuje, nie odbiera całości przekazu spójnie.

Perspektywa może się zmienić, jeśli spojrzymy na informację zwrotną szerzej. Właściwie każde zachowanie może być  informacją zwrotną. W kontekście tego, co wydarzyło się w interakcji w relacji, wobec drugiego człowieka.   Uwaga, pytanie, słuchanie, czas trwania interakcji, mienie czasu, zniecierpliwienie, zainteresowanie, podtrzymywanie tematu, zmiana tematu, skierowanie ciała, gestykulacja… Szerzej – dotrzymywanie umów, terminów, reakcje na propozycje, polecenia, prośby, zachowania mimowolne w dyskusji czy dialogu. Każdy ten szczegół mówi. Niestety kiedy raz zaczniesz to widzieć, po prostu już widzisz. Świadomość ma swoją ciemną stronę ;).

Obserwowanie, słuchanie, odbieranie trzecim okiem, intuicją, poza zmysłami (coś co można łatwo zbagatelizować uznając za nieistotne) to anteny odbiorcze na te wszystkie informacje zwrotne. Warto je ćwiczyć. Ich ciemna strona, kiedy już działają, same jak program antywirusowy, w tle,  to ilość informacji. Nagle robi się jej dużo. Dużo informacji zwrotnej. Mnogość, złożoność, wielokierunkowa interpretowalność. No i miało być łatwiej, a jest trudniej. Spokojnie, i  tu z czasem robi się łatwiej. Pomimo, że na początku głowa może puchnąć. Na jakimś etapie pojawia się pojemność na te sprzeczności, różnice, emocjonowanie, tkliwość tego, co widzisz.  Samoustanawia się przestrzeń wiedzenia. Masz swoją prawdę o tym, co widzisz, czujesz, słyszysz. Zauważasz po swojemu. I czym dłuższa i trudniejsza droga sprawdzania i uczenia się pośród tych sprzeczności, tym mocniej później wiesz. O ile jeszcze poszukasz dla siebie wolności w wiedzeniu, zgodny na nie, poczucie mocy tez wzrośnie.

Wszystko, co robimy wobec innych ludzi oddziałuje, komunikuje coś, nadaje, wysyła, przekazuje. Możesz to zapamiętać i obserwować informacje zwrotną wobec  twojej obecności, nawet te najbardziej subtelne, albo możesz je ignorować chroniąc się przed tym, co niosą. Przed informacją zwrotną. In-formacja. Formowanie wnętrza. Pytanie więc czy chcesz się formować (wybierając sobie informacje, które przyjmujesz) czy może zdecydujesz się ich nie odbierać, ignorować, pomijać i pozostać w swoim.  Polecam to pierwsze.

Formowanie siebie dzięki odbieraniu w uważności sygnałów zwrotnych rozwija uważność na własne sygnały. Rośnie samoświadomość wokół zachowania nadawcy, rośnie możliwość  uważnej i uczciwej, spokojnej komunikacji. Kiedy wiesz, że jakoś się zachowujesz informacja o tym nie zaskakuje, nie wystrasza, nie uruchamia autopilota nawykowych obron. Łatwiej jest stanąć za sobą, łatwiej przeprosić, łatwiej skorygować zachowanie bądź je wyjaśnić. In-formacja jest darem. Praca nad sobą jest motywacją do jej przyjęcia. Wynikiem mogą być lepsze relacje, lepsze osiąganie wśród ludzi, lepsza codzienność. Serdecznie polecam uczenie się informacji zwrotnej.

Bartosz Płazak